Nie spodziewałem się, że to wszystko będzie tak szybko

Mateusz Ciawłowski ma 19 lat. Od 2018 roku jest jednym z najprężniej i najszybciej rozwijających się twórców internetowych w Polsce. Każdego dnia zyskuje setki, a nawet tysiące nowych subskrybentów. Na kanale śpiewa i gra na gitarze. Na scenie czy przed kamerą czuje się jak ryba w wodzie. Jego najbardziej popularne piosenki są inspirowane tekstami naszych mam, ojców, komentarzami widzów i nie tylko. W bardzo krótkim czasie zyskał fanclub, który liczy obecnie blisko 15 tys. osób. Kim chciał być w liceum i jakie miał plany na życie? Kim zostałby w świecie bez internetu? Jak radzi sobie z hejtem? Kim są Ciawloversi? Czy planuje przeprowadzkę do Warszawy? I wreszcie, po co odwiedził Nowy Jork i gdzie chciałby być za 10 lat? 

Zapraszam na rozmowę z Mateuszem Ciawłowskim.

Twój pierwszy kanał na YouTube nie był wcale związany z muzyką, a śmiesznymi filmikami, które współtworzyłeś z kolegą. Czy już wtedy czułeś potencjał YT i chciałeś zostać youtuberem, a później połączyłeś to z muzyką i tak powstał drugi kanał? 

Kiedy zacząłem oglądać YouTube miałem jakieś jedenaście lat i też bardzo chciałem nagrywać takie rzeczy. Kiedy miałem dwanaście lat zacząłem tworzyć filmy z kolegami. Najpierw były to projekty związane ze szkołą. Nawet pani od języka polskiego była zadowolona, więc my nagrywaliśmy dalej. Teraz tych filmów trochę się wstydzę, ale było zabawnie. Niestety później kilku kolegów wypisało się z tego pomysłu i zostałem tylko z przyjacielem Tomkiem. Stwierdziliśmy, że chcemy robić coś sensownego i że może uda się wybić i być youtuberami o dużych zasięgach. Zaczęliśmy nagrywać rozrywkę, czyli zachowania codzienne ukazane w zabawnym świetle. Na początku było dość marnie ze statystykami i wyświetleniami. Częściej oglądali to znajomi ze szkoły niż widzowie z Internetu. Z czasem jednak się to rozrosło, lecz w mojej głowie od zawsze dominowała muzyka. To co robiłem z Tomkiem było moim drugim hobby. Gdy zobaczyłem, że on już nie ma czasu i ma swoje zajęcia to zacząłem nagrywać na naszym kanale sam. Jednak nie szło mi to tak łatwo jak razem we dwójkę. Od zawsze pomysły układaliśmy wspólnie, więc samemu było jakoś dziwnie. W międzyczasie założyłem kanał muzyczny, na który wrzucałem covery. Prowadziłem samodzielnie dwa kanały i w pewnym momencie musiałem wybrać między nimi. Postawiłem na muzykę. Tworzenie muzyki nadal było związane z YouTube, więc i tak byłem szczęśliwy. Uwielbiam być przed kamerą, śpiewać i grać na gitarze. To idealne rozwiązanie tej sytuacji – połączenie moich dwóch hobby. Jestem bardzo zadowolony. Teraz stawiam na profesjonalną muzykę. 

W jednym ze swoich filmów pokazujesz kim jesteś i mówisz, żeby przestać marzyć, a obudzić się i realizować marzenia. Jakie są Twoje kolejne marzenia? Chyba wydarzyło się już dużo więcej niż planowałeś rok temu? 

Nie spodziewałem się, że ta cała otoczka, która narodziła się wokół mnie rok temu, będzie się tak szybko rozwijać. W pewnym momencie, będąc akurat w tych topowych rankingach przyrostu fanów, nie wiedziałem jak sobie z tym poradzić. Otrzymywałem dziwne propozycje, różne maile. Czułem, że to jest ponadto co ja sobie wymarzyłem. Oczywiście bardzo tego chciałem, ale nie spodziewałem się, że to może przyjść naraz. Było to dla mnie ogromne zaskoczenie. Trochę wadziła mi wtedy szkoła. Byłem w 2, potem 3 liceum i miałem dość sporo nauki. W klasie maturalnej miałem dużo wyjazdów i koncertów – nie było łatwo. Na szczęście rodzice nigdy nie zabronili mi tego robić. Nigdy na to nie wpływali. Wręcz przeciwnie, wspierali duchowo i nigdy nie poczułem po nich, że muszę zostawić YouTube. Może dlatego, że całe życie byłem dobrym uczniem… Co do marzeń to dużo z nich już się spełniło, aczkolwiek jak to mówią, apetyt rośnie w miarę jedzenia. Teraz chciałbym odejść od filmów rozrywkowych połączonych z muzyką, a zacząć wydawać profesjonalne single i płyty, a na końcu koncertować i radzić w życiu. YouTube to moja pasja. Lubię montować i nagrywać filmy, ale chciałbym iść w stronę profesjonalną. Płyta to moje marzenie numer jeden, które stawiam ponad wszystko. Chciałbym też zwiedzić cały świat. Udało mi się być w Nowym Jorku i to było niesamowite przeżycie. Mam plany, by wrócić znowu do Stanów, bo mam tam swojego managera. Mamy plany na Los Angeles i Miami, może nawet w tym roku. 

Jak reagowali na Twój sukces znajomi i koledzy ze szkoły? A jak nauczyciele? Czy wspierali Cię i trzymali kciuki? 

Próbowałem YouTube przez wiele lat. Wcześniej robiłem z kolegą rozrywkowe rzeczy, dopiero potem przeszedłem do muzyki. Na początku nie szło mi najlepiej i zdawałem sobie z tego sprawę. Spotykałem się z ogromną krytyką w szkole. W gimnazjum z jednej strony słyszałem pozytywne komentarze, a z drugiej strony dowiadywałem się, że mówiono między sobą gorsze rzeczy. Nawet nauczyciele się podśmiechiwali. Nie było mi wtedy łatwo. Jednak kiedy dowiedziałem się, że wszyscy mnie wyśmiewają, powiedziałem sobie, że chcę coś udowodnić. Zapisałem się na lekcje śpiewu w Gorzowie. Postęp jaki zrobiłem przez dwa lata jest ogromny i jestem z tego naprawdę dumny. Wiem, że jest mnóstwo rzeczy do poprawienia, lecz cały czas nad wszystkim pracuję. Celowo zostawiłem na kanale wszystkie piosenki, które nagrywałem mając 16 lat, by ludzie mogli zobaczyć mój postęp. W momencie kiedy wszystko zaczęło się rozwijać, znajomi, którzy wcześniej się śmiali zaczęli podchodzić i zbijać piątki. Zostało mi bardzo małe grono prawdziwych przyjaciół i tylko w nim się poruszam na co dzień. Teraz wydaje mi się, że coś udowodniłem. Nie tylko sobie, ale i innym. Cieszę się, że tak jest, bo walczyłem o to jak lew…

FOT. KRYSTIAN PILAWA

Podczas koncertów, wywiadów, w filmach i teledyskach wyglądasz bardzo swobodnie, tak jakbyś wcale się nie stresował. Jak jest w środku, czy faktycznie to cię wcale nie stresuje? 

To zależy przed kim występuję. Przed swoimi widzami czuję więź i swobodę, jakbym występował dla rodziny, bo oni są bardzo pozytywnie nastawieni, cokolwiek zrobię. Nawet jakbym się pomylił to mnie pocieszą. Ale na początku był stres i było trudno. Czułem jak latają mi motyle w brzuchu. Teraz się uspokoiły 🙂 W grudniu w Zielonej Górze był koncert czołowych gwiazd polskiej muzyki: Michał Szpak, Rafał Brzozowski, Justyna Steczkowska i wielu innych. Była tam bardzo poważna publika, sami dorośli ludzie. Byłem też ja, ubrany w garnitur, a za mną 30-osobowa orkiestra na żywo. Był też ogromny stres, by zaśpiewać dwie kolędy przy tej publice i to z taką orkiestrą. Mogę powiedzieć, że to była jazda bez trzymanki…ale jakoś sobie poradziłem. Jak wchodzę na scenę to staram się myśleć, że tym ludziom raczej się podoba i że zrobię wszystko, co potrafię najlepiej. 

A czy jest coś, co zawsze musisz zrobić zanim wyjdziesz na scenę? Jakiś własny rytuał?

Bardzo jest mi potrzebna obecność przyjaciół. Być może dlatego, że nigdy nie było koncertu bym był sam. Nie mam żadnego rytuału, jednak zawsze muszę czuć się przygotowany, bo bez tego czuje pewne zakłopotanie. Kiedyś miałem koncert podczas którego zapomniałem trochę tekstu i niezbyt dobrze to wspominam…

Co czujesz na scenie? 

Czuję ogromną satysfakcję, jakby ktoś wręczał mi ogromną nagrodę. To uczucie podobne do wygranej w totolotka. Jak dajesz dobry koncert i jest dużo ludzi, którzy się uśmiechają i dobrze bawią, klaszczą, jest to coś nie do opisania…

Powiedz coś o twoich najwierniejszych fanach, czyli Ciawlovers. Czy ta grupa osób ma jakichś przewodniczących, zobowiązania? Ile procent z nich to dziewczyny, a ile chłopaki? Czy jest ich wiele w Gorzowie? 

Ciawloversi to moja jedna wielka rodzina. Tak ich nazywam, ponieważ są to ludzie, którzy zawsze są za mną. Zawsze oglądają filmy, które wstawiam. Reszta wyświetleń to ludzie z zewnątrz. Zbudowałem fanbase, bo zawsze czułem potrzebę pokazywania się fanom. Nie mam na myśli życia prywatnego, choć i tak dużo pokazuję, chciałem żeby przeżywali ze mną cały mój rozwój. By byli ze mną, gdy zaczynałem śpiewać i żeby byli do teraz, kiedy ten poziom trochę wzrósł. Chciałbym żeby byli też gdy zacznę nagrywać płytę, by dorastali ze mną… Żeby czuli we mnie ogromne wsparcie, bo zawsze podkreślam, że jestem z nimi. Dostaję dużo listów, w których poruszane są bardzo osobiste problemy w życiu i odpisuję im. 

Czy są momenty, w których wzruszasz się, nie wierząc w to co się dzieje? Że to wszystko zaszło tak daleko…

Jestem bardzo wrażliwym człowiekiem i takich momentów wzruszenia bywało bardzo wiele. Mam bardzo kochających fanów, którzy przygotowują mi różne niespodzianki. Raz miałem koncert w Pleszewie i dziewczyny przygotowały piosenkę, której tekst był oparty na tym, że daję im poczucie bezpieczeństwa i żeby się nigdy nie poddawać. Zostały na koniec, zaśpiewały mi to, a ja słuchałem i płakałem… Czasem dostaję listy, w których napisane są bardzo miłe i wzruszające rzeczy. Wtedy też potrafię uronić łezkę szczęścia. Ale to dlatego, że jestem wrażliwy i szanuję to, na co bardzo długo pracowałem.

FOT. IGA KURLEJ

Czy kiedykolwiek chciałeś to rzucić, zrezygnować? 

Od dziecka moim marzeniem było mieć fanów, dużo pracy na głowie, aby w tym co robię, spełniać się. Nigdy nie miałem tego dość. Wręcz przeciwnie, jaram się tym wszystkim jak dziecko…

Czy kiedykolwiek czułeś, że może ci odbić przysłowiowa palma? Czy rodzina i przyjaciele dbają by cię od tego uchronić? 

Myślę, że ja za bardzo się nie zmieniłem, bo zawsze miałem ze sobą wielu przyjaciół, którzy byli ze mną przed i w trakcie mojej kariery. To oni zawsze sprowadzali mnie na ziemię. Jestem skromnym człowiekiem. To nie jest tak, że przyszła sława i pieniądze, a ja teraz będę buntować się rodzicom i tak dalej… Jestem grzecznym, skromnym i kulturalnym chłopakiem, który cieszy się z tego, co dostał i stara się to mądrze rozplanować. Nie wiem jak dokładnie zareagowali w szkole bądź w dalszej rodzinie, ale mogli pomyśleć różne rzeczy, chociażby ze względu na dużą zmianę mojego stylu życia. Były chwile kiedy nie mogłem przyjść do szkoły to np. moja babcia martwiła się, bym może zrobił sobie przerwę w karierze. Zawsze chciałem pozostać sobą i myślę, że jest we mnie wciąż ten sam Mati, który śpiewał w pokoju, tylko że teraz śpiewa na scenach…

Twoje największe inspiracje muzyczne to artyści polscy, czy może zagraniczni? 

Kiedy byłem mały, zawsze uwielbiałem zespół Big Time Rush, złożony z czterech wokalistów. Podobał mi się ich styl, spokojny pop, akustyczne wersje utworów. Chciałem wtedy wyglądać jak oni, być jak oni i śpiewać jak oni. Nie pasowało mi tylko to, że jest ich czterech, bo ja zawsze chciałem być solowym wokalistą. Opieranie się na ich muzyce zachowało mi się do dzisiaj. Zmieniłem tylko to, że jestem sam na scenie i tu inspiruje mnie Shawn Mendes i jego kariera, która bardzo mnie intryguje. Podoba mi się jego styl muzyki, ubiór, zachowanie na scenie. Być może nie jestem wielkim fanem, który wie o nim wszystko, ale jestem fanem całej tej kariery i pokazania człowieka na scenie. Byłem na jego koncercie w Krakowie w kwietniu. Zrobił na mnie ogromne wrażenie. Też chcę to robić. Oczywiście, nie chcę być identycznym drugim Mendesem, ale czerpię z niego małe inspiracje. Mimo to, staram się być oryginalny. 

Odwiedziłeś Nowy Jork, jak się tam czułeś? Czy był to twój chwilowy “american dream”? Chciałbyś robić karierę za oceanem czy dobrze ci tutaj, w Polsce? 

Wyjazd do Nowego Jorku to coś, co życzę każdemu, kto lubi podróżować i zwiedzać. Nic nie odzwierciedla tego piękna – bycie między tymi budynkami i doświadczenie nowojorskiej kultury. Naprawdę poczułem się niczym w american dream. Z drugiej strony zauważyłem, że to bardzo ludzkie i to co wydaje się takie niemożliwe, jeśli już tam się jest, okazuje się całkiem normalne, i że da się tam żyć i odnaleźć. Jeśli chodzi o karierę w Stanach czy nawet na cały świat to były takie pomysły, ponieważ mojego managera poznałem w Ameryce. Natomiast jestem dość rozważną osobą i nie do końca chcę w to teraz iść. Wiem, że mam fanów w Polsce i nie wyobrażam sobie, żeby nagle przestawić się wszędzie na język angielski i prowadzić taki “globalny” tryb. Stwierdziliśmy, że najpierw spróbujemy w Polsce. A jeżeli za kilka lat stwierdzimy, że idziemy szerzej to pójdziemy szerzej. Nie mam ciśnienia, żeby być światową super gwiazdą. Byłoby miło, ale Polska w zupełności mi wystarcza…

 

Czy przez popularność trudniej tobie zaufać innym? Jest wiele osób, które chcą się z tobą kolegować ze względu na popularność?

Niestety tak… Nagle dowiaduję się, że ktoś chodził ze mną do przedszkola albo do podstawówki. Okazuje się również, że wszyscy mi od zawsze kibicowali. To jest dla mnie śmieszne, bo wcześniej nigdy ich nie było, a teraz nagle wszyscy sobie o mnie przypomnieli. Chcą się spotykać, wychodzić razem, spędzać razem czas. Niestety jak się później okazuje, chcą pokazać się na moim Instagramie, bo ma to dla nich ogromną wartość… Zanim kogoś poznam, staram się wyczuć jego grunt. Czy jest to szczera relacja czy też nie, bo nie można sobie pozwolić na przekroczenie pewnych granic. Jak już kogoś poznam i wejdę w tę znajomość całym sobą, jestem wtedy otwarty. 

Czy jest jakiś event, festiwal na którym chciałbyś kiedyś zagrać np. Opener? 

Marzy mi się taka duża scena jak na Openerze, jednak nie wiem czy tamtejsza publiczność to mój target. Marzyłby mi się Sopot czy Opole. Są to klasyczne festiwale, gdzie występują gwiazdy polskiej muzyki. Bardziej widziałbym się na tym, niż na mieszanych festiwalach, gdzie są gwiazdy różnych gatunków. Przede wszystkim chcę śpiewać dla swoich odbiorców. 

Czy planujesz przeprowadzić się do Warszawy, a może zostać w Gorzowie Wielkopolskim i iść tutaj na studia? 

Podjąłem decyzję, że robię sobie przerwę od nauki, co z tego wyniknie to zobaczymy. Stwierdziłem, że wolę się realizować w 100% w YouTube i w świecie muzycznym, aby zobaczyć czy jestem w stanie rozwinąć karierę na większą skalę. Jeśli za rok o tej porze będę w tym samym miejscu to wtedy pójdę na studia. Jeśli natomiast uda mi się to rozwinąć to studia zostawię na później. Mieszkanie w Warszawie jest moim marzeniem. Zawsze chciałem zamieszkać w dużym mieście i z pewnością planuję Warszawę w przyszłości. Plany są takie, by przeprowadzić się nawet do końca tego roku, ponieważ chcę wydać płytę i być blisko studia nagraniowego. Choć muszę przyznać, że niedawno wybudowaliśmy z rodzicami wymarzony dom i jest to świetne miejsce, zaczęło mi się bardzo podobać. 

W liceum uczyłeś się w klasie biologiczno-chemicznej. Nie chciałbyś kontynuować tej drogi?

Wybrałem klasę biologiczno-chemiczną, bo kiedyś chciałem być stomatologiem. Na tę chwilę wiem, że to był błąd…

Jak na prawdziwego stomatologa przystało, masz piękny uśmiech. 🙂 

Dziękuję! Jednak okazało się, że boję się krwi i nie byłbym w stanie grzebać ludziom w zębach. W tym samym czasie rozrósł się mój YouTube. Gdybym teraz miał wybierać – studiowałbym coś związanego z moją karierą, coś co mogłoby mi się przydać w jej rozwoju. Byłaby to reklama lub promocja. 

Czy Twoi rodzice w jakikolwiek sposób ukierunkowali Twoje zainteresowania czy dali Tobie wolną rękę? Co powiedziałbyś rodzicom nastolatków, którzy wolny czas spędzają w internecie? Czy jest to Twoim zdaniem przyszłościowe?

Mateusz: Treść w Internecie jest bardzo różna, więc każdy może znaleźć coś dla siebie. Twórcy internetowi poświęcają dużo czasu na tworzenie swoich filmów. Wielu ludziom wydaje się, że jest to bardzo proste i szybkie… Do dziś mam klientów, którzy oczekują, że za 10 minut będą mieć film na kanale. A to są rzeczy, przy których trzeba dużo posiedzieć i uczyć się. Nigdzie nie kupisz podręcznika jak być najlepszym youtuberem w Polsce. Każdy osiąga to na swój własny, wyjątkowy sposób. Wymaga to dużej pracy, poświęcenia i przyszłościowo faktycznie może przynieść dużo korzyści. Nie oszukujmy się – czołowi youtuberzy i influencerzy otrzymują świetne pieniądze. Z tym jest jak z każdą inną pracą. Jeśli ktoś jest zmotywowany to potrafi wstać rano do pracy, włączyć komputer i pracować. Montaż filmu to niezwykle pochłaniająca czynność. Czasem się odechciewa, ale trzeba to zrobić. Wychodzi tyle godzin niczym na pełnym etacie w normalnej pracy, czasem nawet więcej. Bardzo czasochłonna praca, ale przyszłościowa, jeśli włoży się całe serce. Mój tata śledzi moje poczynania, więc czasem mi podpowiada lub daje wskazówki. Zawsze pozostawia mi ostateczną decyzję do wyboru, mimo to zawsze biorę sobie jego zdanie do serca. YouTube, influencerzy, itp. to dość nowa branża i żeby to wszystko pojąć trzeba wielu godzin. Nam, młodym osobom łatwo to przychodzi, jednak uwagi od starszych osób zawsze będą istotne. W moim przypadku nikt nie myślał, że jest to coś, co może mi zapewnić byt i ustawić w życiu. Wszyscy podchodzili do tego na zasadzie hobby. Teraz jest to niesamowite, że w tak młodym wieku nie muszę niczym obciążać rodziców i stałem się niezależny. O nic nie muszę prosić, bo jestem w stanie zrobić to sam i bardzo się z tego cieszę, że mogę rodziców odciążyć i dać im spełniać swoje marzenia.

Czy masz jakieś swoje inne pasje, o których być może nie wiedzą Twoi fani? Coś totalnie nie związanego ze śpiewaniem czy muzyką? Być może coś kolekcjonujesz? Albo masz słabość do czegoś, czegoś czego nigdy sobie nie odmawiasz? 

Bardzo pasjonuję się fotografią. Uwielbiam robić zdjęcia. Pasjonuje mnie sprzęt fotograficzny, a także obróbka zdjęć. Lubię także kiedy ktoś robi mi zdjęcia, jak pozuję, przebieram się, wybieram miejsca do zdjęć i charakteryzacje. Prywatnie jestem też osobą, która ma ogromny sentyment do każdej rzeczy, którą mam w pokoju. Nawet jeśli jest to coś totalnie niepotrzebne komukolwiek to ja i tak to trzymam, bo dla mnie ma to ogromne znaczenie, bo np. otrzymałem to od kogoś na jednym z wydarzeń czy koncertów. Mam z tym problem, ponieważ w pokoju zaczyna brakować miejsca na to wszystko i zastanawiam się co z tym zrobić. Oprócz tego lubię dobrze wyglądać, ubierać się modnie, ale i wygodnie. Inwestuję także w sprzęt, wiedząc że może mi się przydać, chociażby do jednego odcinka. 

Gdzie byś się widział w idealnym świecie, za 10 lat?

Widzę się w ciepłym kraju, w którym jest dużo przyjaznych ludzi, którzy nie widzą w niczym kłopotów i problemów. Widzę siebie jako człowieka, który tych problemów nie posiada, który siedzi na plaży i sączy dobry koktajl. Tak naprawdę za 10 lat moje życie prawdopodobnie zmieni się diametralnie. Mam prawie 20 lat. Za 10 będzie prawie 30… Mimo wszystko, chciałbym się kręcić wokół muzyki. Jeśli za 10 lat moja kariera nadal będzie trwać jak teraz to wymarzonym miejscem byłoby wystąpienie w Madison Square Garden w Nowym Jorku. Chciałbym zagrać koncert z Shawnem Mendesem. Oprócz tego, zagrać na jakiejś gali, gdzie są najwięksi artyści świata i być jednym z nich. To marzenie z najwyższej półki. 

Kim byłbyś w świecie bez internetu i wifi? 

Dobre pytanie. Pewnie nadal bym się uczył i poszedłbym na studia. Z pewnością szukałbym swojej pasji. Byłoby to związane z podróżowaniem, chęcią zwiedzania świata, a może coś zupełnie innego. Może byłbym mechanikiem i pracowałbym w motoryzacji? Może zostałbym piłkarzem? Zawsze chciałem być jakimś sportowcem. Jako dziecko chciałem zostać żużlowcem i piłkarzem, więc może byłbym sportowcem. Jest to pytanie, na które nigdy nie poznam odpowiedzi, a bardzo bym chciał. Zapewne robiłbym coś niestandardowego. 

Zajmuję się cyberprzemocą i hejtem. Odwiedzam szkoły podstawowe i rozmawiam z dziećmi na temat hejtu i tym, jak sobie z nim radzić. Nie byłabym sobą, gdybym nie spytała czy spotkał Cię kiedykolwiek hejt w sieci? Jeśli nie, to jak to robisz? A jeśli tak, to jak sobie z tym radzisz? 

Hejt dotyka każdego twórcę bez wyjątku. Nie ma ludzi nieskazitelnych, którzy nigdy tego nie poczuli. Zawsze pojawia się jakiś komentarz, który zwala z nóg. Wystarczy włączyć jakikolwiek film na YouTube i jestem pewien, że znajdziemy choćby jeden negatywny komentarz. Nie będzie on spowodowany tym, że komuś się nie podobało, tylko dla hejtu, by kogoś wyzwać. Większych twórców dotyka to codziennie. Ja wiedziałem czego chcę i nic nie było w stanie mnie zatrzymać, mimo że ludzie wypisywali mi naprawdę złe rzeczy. Oczywiście, jest to przykre jak ktoś napisze że mam się zająć czymś innym, bo to mi nigdy nie wyjdzie lub np. “idź się zabij” i inne… Na początku to bardzo bolało i było niemiłe. Powodowało, że w mojej głowie pojawiały się duże dylematy – czy warto to wciąż robić? Z drugiej strony zawsze sobie powtarzałem, że chcę to robić i że nic mnie nie powstrzyma. Gdybym miał na to zwracać uwagę to każdego dnia znalazłbym złe słowo na swój temat, ale powiedziałem sobie jasno, że większa grupa lubi to, co robię, niż ci którzy hejtują. O wiele więcej razy słyszałem, że odmieniłem komuś nastawienie do życia i to mnie fascynuje. Kiedy po raz setny czytam komentarz typu “pedał” czy “debil” to zastanawiam się co jest gorsze: czy to moja twórczość czy może czyjaś kultura osobista albo podejście do życia. Rozumiem konstruktywną krytykę i takie komentarze uwielbiam, bo dzięki temu mogę się doskonalić i poprawić kilka rzeczy. Jeśli ktoś mnie bezpodstawnie wyzwie to po mnie spływa. Jestem na takim etapie w życiu, że to nie jest w stanie mnie zatrzymać. Chyba, że ktoś obraża moich przyjaciół lub rodzinę. Wtedy blokuję takiego delikwenta, bo akurat na to nie pozwolę. Jeśli miałbym dać wskazówkę dla najmłodszych osób, które doświadczają hejtu w szkole czy w internecie to powiedziałbym jak zawsze mówię na koncertach. Nigdy nikt nie będzie bardziej przejmować się naszym życiem, niż my sami. Dlatego zadbajmy o to, co robimy sami, a nie żeby podobało się to komuś innemu. Chodzi o to, żeby czerpać radość z życia, a nie przejmować się kimś innym. Skupmy się na realizowaniu swojej pasji, a nie na przeżywaniu kogoś, kto napisał negatywny komentarz, bo jest może mało inteligentny…

Dziękuję za rozmowę i życzę powodzenia w dalszych sukcesach 🙂 

Kanał YouTube Mateusza: TUTAJ